Friday, July 10, 2009

RADOSC SPONTANICZNA SZCZESLIWEGO CZLOWIEKA

Przebywajac juz od kilku lat w USA, obserwuje i widuje codziennie, niezliczona ilosc usmiechnietych ludzi .
Przez kilkadziesiat lat pobytu w Polsce nie widzialem ich az tylu, co mozna zobaczyc tutaj w ciagu roku i to niezaleznie od pory , niewazne czy jest to lato, zima, wiosna czy jesien . Usmiechaja sie wszyscy i wszedzie do siebie . Szczesliwi ludzie . Tak , zdecydowanie tak, poniewaz wiekszosc z nich uwaza ze, nie ten bogaty co duzo ma , lecz ten bogaty , kto duzo daje . Dajac innym usmiech staje sie bogatszy za kazdym razem . Przekazywanie usmiechu sprawia ludziom radosc, wywoluje pozytywne emocje w drugiej osobie . Wychodzac rano po poranna gazete , nigdy jeszcze nie widzialem nieusmiechnietego czlowieka o swicie . Czasami odnosze wrazenie ze sa to "wyscigi" ... kto pierwszy sie do kogo usmiechnie ten wygrywa , bo mogl cos komus dac pierwszy , jest lepszy bo szybszy tego poranka.
Dawanie radosci innym jest bardzo mobilizujace dla obu stron i darczyncy i obdarowanego . Spotykalem sie z zarzutami co niektorych Polakow ze, to sztuczny usmiech ... Tak , moze nawet czesto tak jest, ale kto by to analizowal az tak dokladnie w momencie samego faktu przekazywania sobie go nawzajem . To jest bardzo sympatyczne i mile, niezaleznie od stopnia jego prawdziwosci .
Kiedy kilkanascie miesiecy temu bedac w Polsce, usmiechalem sie do ludzi to .... nawet nie wypada wszystkiego opisywac ale zwykle spotykalem sie z calkiem odwrotna reakcja , nie mowiac o wielu komentarzach i czasami zlosliwych wrecz epitetach . Dlaczego ??? Dlaczego Polacy nie lubia byc usmiechnieci ? Zazwyczaj biora to jako zla monete . Skad to sie bierze ? Dlaczego nie odwzajemniaja tym samym , a wrecz czym odwrotnym czesto . Ja mysle ze to chyba kwestia mentalnosci . A Ty , jak myslisz ? Dlaczego ...?
Aczkolwiek pewne rzeczy sa niewytlumaczalne . Otoz, moj dobry znajomy Chinczyk z Florydy, bardzo duzo podrozuje sluzbowo i bedac ostatnio w Polsce, przezyl zauroczenie Polska goscinnoscia i byl wrecz zaskoczony w Polsce, ludzka wrazliwoscia i checia niesienia pomocy .
On rozumie po polsku bardzo duzo, gorzej z wymowa trudnych dla niego polskich slow , nie mowiac juz o polskich wierszykach do cwiczen wymowy stosowanych w edukacji aktorskiej, a ktora Polacy czesto dla wlasnej zabawy, zadaja obcokrajowcom do wymowy, w stylu ... stol z powylamywanymi ...itd, lub w Szczebrzeszynie chrzaszcz brzmi itd ...
Byl on bardzo milo zaskoczony zupelnie czym innym . Opowiadal mi swoje wspaniale wrazenia na temat olbrzymiej troskliwosci w Polsce. Opowiadal z przejeciem o radosci w Polsce , ze nie duzo sie smieja , to prawda , ale jak wypija troche wodeczki czy piwka to sa bardzo weseli . Ale najbardziej go zaskoczyla wlasnie ta polska troskliwosc . Jak wracal z tego spotkania z mlodymi ludzmi, to wiekszosc, nawet wiecej mlodych ludzi, w malych bocznych uliczkach w Warszawie pytala go wszedzie troskliwie "...Masz problem ? ... ' Byl tym bardzo zauroczony , takiej troskliwosci o drugiego czlowieka nie spotkal nigdzie . Nie poddawalem tego w jakakolwiek watpliwosc .

3 comments:

  1. Miał problem - duuży problem - brak podejrzeń. To i tak, że przeżył. Może myśleli, że dobrze wie o co chodzi, a bali się, że jest mistrzem karate?? A on i w najgorszych pewnie podejrzeniach ( gdyby je miał, a tych nawet nie miał, bo może przyjechał do kraju też z kraju, ale cywilizowanego tak, że nie trzeba ich tam aż tak koniecznie mieć non stop jak tu?? ) nie przypuszczał jak bardzo się mylił i jak narażał się... Jak to w swej ludzkiej pozytywnej naiwności można samemu zapędzić się w kozi róg, względnie ślepą polską bramę. Nietrudno o nokaucik, prawda? I powiedz mi, Max, jak ja mam podchodzić z wiarą, otwartością, uśmiechem i optymizmem do ludzi i do życia? Zobacz - w każdym zaułku dnia codziennego tylko czeka ktoś tam, by podłożyć nogę, usunąć stołek, podkopać dołek, sypnąć w oczy piaskiem... Już od piaskownicy, na placu zabaw, dorośli uczą tego swoje pociechy - jak wypchnąć kogoś a samemu się pobujać wygodnie.. Albo jak karuzela sie kręci, to sposobem i już siedzisz. A tamten niech beczy jak gapa... Ech... Oto polskie metody rywalizacji. Zamiast wzajemnie się dopingować - Polacy wzajemnie sobie dosrywają. Pardon! I zamiat żyć swoim życiem, zdają się nie myśleć nad niczym innym, tylko nad tym, komu i jak do... Oczywiście - uogólniam - ale nie powiesz mi, że coś mi się wydaje... Hm?
    Vespera

    ReplyDelete
  2. Max, a zauważyłeś, że Polacy w dość specyficznym kontekście mówią o uśmiechaniu się jakby mówili o metodzie..? Mam tu na myśli wypowiedzi typu - "muszę się do niego uśmiechnąć, to może załatwi mi etat u swojego szwagra w firmie"... Może to czepialstwo z mojej strony, ale mam wrażenie, że ten sposób "uśmiechania się" funkcjonuje tu ze znacznie większym powodzeniem niż prawdziwy szczery uśmiech... a byłoby tak miło, gdyby to jeden szczery uśmiech nakręcał drugi również szczery uśmiech, a ten kolejny, który z kolei torowałby miejsce życzliwości, uczynności, troskliwości... - o utopio moja! ;D hihih

    ReplyDelete
  3. Dziekuje bardzo ze wspanialy komentarz.
    Faktycznie zachowania nie biora sie bez powodu . A te opisane z piaskownica i karuzela sa bardzo obrazowe .
    Zastanawiam sie, skad biora sie takie metody zachowan, o ktorych pisze Vespera ?
    Czy jest to tylko najbardziej prymitywna rywalizacja wynikajaca z instynktow pierwotnych, czy tez jest to wychowanie przez rodzicow, a moze przez spolecznosc ... ?
    Skad takie przyklady zachowan w najmlodszych ... tych z piaskownicy czy karuzeli .
    Moze ktos to wie ...? Czy oni sa szczesliwi ?

    ReplyDelete